Nagle spoza teatru dobywa się cicha, choć rozłożona na wiele głosów pieśń. Chwilę później wyłania się spora grupa ludzi. Pieśń bez słów nabiera mocy. Transparenty. Afisze. Pochodnie rozświetlają ciemny zaułek. „Liberté d’expression! Liberté d’expression! Liberté...!” [Wolność słowa! Wolność słowa! Wolność...!] Polacy, Anglicy, Hiszpanie. Nie tylko. Dołączamy do nich. Coraz więcej osób śpiewa. Skandujemy. Zaczyna mi się wydawać, że ludzi wokół jest coraz więcej. Może złudzenie. Nikt nie stara się odczytywać wielojęzycznych haseł na transparentach. Tak, jak gdyby wszyscy wiedzieli, co na nich powinno być. Niektórzy idą spokojni, obojętni. Ci wiedzą, że to tylko atrapa...
We wszystkich niemal oknach pojawiają się ciemne sylwetki. Mam wrażenie, że słyszę okrzyki, jakieś brawa... Ale nie, nie, chyba nie. [...]
Zabawa tylko? No — niby zabawa. Idziemy dalej. Wzrasta napięcie, emocja. „Liberté d’expression. Liberté!” Śpiew przyjmuje niespodziewaną siłę, zlewa się w jeden, wszechogarniający zew...
Ktoś przebiega wzdłuż kolumny, powtarzając dziwnie nienaturalnym głosem: „Spróbujmy po polsku, teraz po polsku, przecież możemy, próbujmy...”. Słowo w o l n o ś ć zamiera jednak po pierwszej próbie. „Liberté! Liberté!”
Wrocław, 1 października
Zbigniew Gluza, Ósmego dnia, Warszawa 1994.
Wałęsa w telewizji ogłasza powstanie „niezależnych samorządnych związków zawodowych”. Oglądamy to z kolegami z zaprzyjaźnionego teatru alternatywnego w warszawskim mieszkaniu Stefana Brzozy, niezależnego pieśniarza. Gdy padają te zasadnicze słowa Wałęsy, wydajemy z siebie nieokrzesany ryk, ktoś rzuca się po przechowywaną w jakimś kącie polską flagę, wypadamy wszyscy na balkon (na wysokim piętrze) i na cały głos śpiewamy w transie coś, chyba hymn i jeszcze coś... Machamy flagą, w najwyższym stanie euforii.
Warszawa, 31 sierpnia
Archiwum Opozycji Ośrodka KARTA (OK), kolekcje osobiste, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.